Arek Kowalczyk
- Byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem, że obwodnica Jarocina ma kosztować niewiele ponad 300 mln zł. Analizując zapisy przetargu można zauważyć, że z połówki planowanej pierwotnie drogi robi się nam nagle 1/3. Jak się okazuje, oprócz tego, że zamiast 10 km dwupasmowej jezdni, będzie 7,5 km i 2,5 km jednopasmowej. Znikają dwa wiadukty, pasy bezpieczeństwa, zieleni itp. Stąd ta różnica pomiędzy początkowymi 500 mln zł a 300. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że inwestycja jest okrawana dość znacząco – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” radny Robert Kaźmierczak.
- Mimo wszystko decyzja o tym, że „półobwodnica” Jarocina została zapisana w rządowym programie budowy dróg, jest dla nas korzystna. Ale niekorzystne jest to, że obecne władze miasta, jak i parlamentarzyści nie wspominają, że należy ją kontynuować. Teraz mamy do czynienia z obwodnicą Wolicy Pustej, Mieszkowa i Cielczy oraz fragmentu Jarocina. Nam jednak jest potrzebna również jej kontynuacja – uważa Kaźmierczak. – Mówiąc kontynuacja mam na myśli opracowanie obwodnicy z 2005 r., który pokazuje przebieg obwodnicy od Wolicy Pustej, omijając Mieszków, Cielczę, Jarocin i kończąc swój bieg za Witaszyczkami, Witaszycami i Kotlinem – dopowiada.
– Obecnie zaplanowany finisz, z zakończeniem przy drodze wojewódzkiej 443 w kierunku na Konin i plany budowy łącznika oznaczają tyle, że tuż za znajdującym się przy granicach Jarocina osiedlu znowu będzie korek, a 100 metrów dalej część aut będzie musiała zawrócić i wjechać na starą tzw. obwodnicę Jarocina – wyjaśnia Kaźmierczak i dodaje: - Teraz to może nie wydawać się problemem, jednak za kilka, kilkanaście lat, obserwując tendencje rozwojowe miast, będziemy mówili o aglomeracji jarocińskiej – począwszy od Mieszkowa a na Witaszycach kończąc. Oznacza to, że jeśli obwodnica nie zostanie poprowadzona za Kotlin, wybudowana w 2017 r. trasa będzie się „wbijać” w samo centrum i dalej korkować miasto. Fatalna więc wiadomość jest taka, że obecnie zaplanowany przebieg rozwiązuje tylko część problemu, a w euforii władze Jarocina nie zauważają skutków, jakie może mieć ta inwestycja w przyszłości, za lat np. 30. Bo budowa obwodnicy to nie jest inwestycja na kilka lat. Obawiam się, że za 20, 30 lat ktoś popuka się po głowie i powie: Co to za obwodnica, co dzieli na pół miasto. Myślenie krótkowzroczne spowoduje, że będzie to niemiła niespodzianka.
- Patrzymy realnie na to, co się dzieje. Perspektywa 2014-2020 to może być ostatnia perspektywa gdzie będą pieniądze dla Polski. Jeśli tak trudno było doprowadzić do ogłoszenia przetargu na 10 km fragment, to w interesie naszego powiatu jest by wpisać całość obwodnicy do nowej perspektywy – podsumowuje Kaźmierczak.